Ruszyć pupy, pomóc dzieciom

O godzinie 12.45 rozpoczął się poprzedzony wcześniejszą rozgrzewką trening. Kilkanaście chętnych osób ustawiło się w kilku rzędach, jedna po drugiej. Trener Balowski wyjaśnił, jak wyglądać będą ćwiczenia, zaprezentował je również ochotnik. Kiedy z głośników popłynęła muzyka, trener dał sygnał do rozpoczęcia zabawy. Wówczas pierwsi w kolejce zaczęli wykonywać pierwsze ćwiczenie. Były to pompki z wymachem nóg w tył. Po minucie na dźwięk gwizdka osoby te przechodziły do przodu, by wykonać kolejne ćwiczenie, zaś ich miejsce zajmowali następni w kolejce.

Pomiędzy trenującymi przechadzała się ogromnej wielkości maskotka Fundacji – znany z charakterystycznego logo dinozaur Dino. Ciężko mu było jednak przy takiej sylwetce wykonać pompki, czy unosić nogi w górę z leżenia na plecach. Pozostał więc jedynie przy kilku najprostszych ćwiczeniach, zagrzewając do zabawy innych. Sam w sobie stanowił ogromną atrakcję przede wszystkim dla dzieci, które z miejsca pokochały jego sympatyczną mordkę.

Trener Balowski mierzył czas, kontrolował trening, kolejne osoby z kolejki zaczynały ćwiczyć, a nad cała polaną unosiła się pozytywna atmosfera dobrej zabawy. Kiedy pierwsi z kolejki ukończyli cały zestaw ćwiczeń, zaczęła się tworzyć nowa kolejka chętnych do zabawy. Wielu przechodniów, zachęconych tym, co widzieli, też postanowiło spróbować swoich sił.

Okazało się, że formuła akcji stanowiła dla wielu osób prawdziwe zaskoczenie.

- Mój synek chciał z bliska zobaczyć jego zielonego dinozaura – powiedziała nam jedna z młodych matek, która z rocznym chłopcem obserwowała zmagania na trawie. – Nie wiedziałam, że to akcja charytatywna. Choć nie biorę w niej udziału, to wrzuciłam pieniążek do puszki.

- Mi osobiście takie akcje kojarzą się głównie z jakąś wyprzedażą – podzieliła się z nami refleksją jedna z uczestniczących w treningu osób. – To, co jest tutaj, jest o wiele fajniejsze. Nie muszę nic kupować tylko dlatego, że tak wypada. Dałam datek do puszki, a w zamian mogłam spalić trochę kalorii, z czego bardzo się cieszę!

- Dobrze, że nie ma tu ciast na sprzedaż! – powiedziała ze śmiechem inna uczestniczka treningu. – Na jednej z akcji charytatywnej, na której niedawno byłam, nie mogłam powstrzymać się na widok sernika. Kupiłam dwa kawałki po piątaka za jeden, od razu poszło w biodra! Fundacja Dino propaguje tą akcją zdrowy tryb życia i dobrze, bo tego brakuje! Zamiast się objadać, ruch i zabawa na świeżym powietrzu – to mi się podoba!

Sobotnie wydarzenie, przy idealnej pogodzie i atmosferze dobrej zabawy, nie mogło się nie udać. Łącznie na polanie spotkało się kilkadziesiąt osób. Biorąc pod uwagę spore zainteresowanie, można założyć, że kolejne „ruszania pupami” przyciągną jeszcze więcej chętnych. To zaś z pewnością przełoży się na wysokość kwoty dobrowolnych datków, które zostaną wykorzystane, by pomóc szczególnie uzdolnionym dzieciom.

 

                                                                                     Opracował (z).