OBÓZ DLA WIKTORII

         Pani Eliza jest samotną mamą. Wychowuje Wiktorię, która jest jej ukochaną jedynaczką. Pracuje w szczecińskim ośrodku pomocy społecznej. Przez wiele lat pomagała osobom bezdomnym, od niedawna zaś jest asystentem rodzinnym. Uwielbia pracę z ludźmi, znakomicie się w niej odnajduje, dla wielu osób stanowi pomoc i oparcie. Wielokrotnie pomagała swoim podopiecznym w załatwianiu różnych rzeczy, jak choćby skierowania na obóz dla dzieci. Lecz, jak sama wyznała, choć pomaga innym, nie bardzo umiała pomóc sobie i córce. A wsparcie byłoby potrzebne, bo jako samotna matka, do tego pracująca w budżetówce, nie zarabia na tyle dużo, by móc swobodnie opłacać Wiktorii choćby wyjazdy na obozy.

         O Fundacji Dino im. Łukasza Staniszewskiego dowiedziała się od znajomej. Zdziwiła się, że ktoś powołał do życia instytucję, pomagającą uzdolnionym dzieciom. Przez lata pracy w opiece społecznej i obcowania z różnymi obliczami ludzkiego cierpienia przekonała się, że głównym celem zakładanych masowo fundacji jest głównie pomoc dla chorych. Pierwszy raz zetknęła się z innym profilem takiej działalności.

         Jak dziś wspomina, przez chwilę wahała się, czy zadzwonić pod podany na stronie www fundacji numer telefonu. Nie była pewna, czy ludzie z dalekiego Wrocławia byliby zainteresowani, aby pomóc właśnie jej. A pomoc była potrzebna, bo Wiktoria miała jechać na letni obóz, zaś pani Elizy nie było stać na wydatek rzędu 900 złotych. Wraz z informacją o istnieniu Fundacji Dino pojawił się promyczek nadziei, że może jednak uda się opłacić córce wypoczynek. 

         Ten telefon okazał się brzemienny w skutkach. Pani Eliza spotkała się z ciepłym przyjęciem i zainteresowaniem. Opowiedziała o Wiktorii, wysłała też do siedziby Fundacji kopie dziesiątek dyplomów i wyróżnień dziecka za udział w wielu konkursach plastycznych. Wkrótce wraz z Wiktorią otrzymała zaproszenie do Wrocławia. Ze strony Fundacji pojawiła się też propozycja, by dziewięciolatka zagrała na bębnach podczas konferencji naukowej, podczas której Fundacja Dino miała się zaprezentować.

W pewien majowy piątek Pani Eliza przyjechała do stolicy Dolnego Śląska. Skąpane w słońcu miasto oczarowało zarówno ją, jak i córkę. Fundacja zakwaterowała mamę z córką w  zaprzyjaźnionym hotelu. Wiktoria nazajutrz zagrała na mini koncercie – imprezie towarzyszącej naukowej konferencji lekarz na temat wad genetycznych u dzieci.

         Pani Eliza wyjechała z Wrocławia spokojniejsza o córkę. Fundacja podczas przeprowadzonej tydzień później akcji „Ruszamy pupami” zebrała środki pozwalające sfinansować wyjazd Wiktorii. Na tym jednak nie koniec pomocy – pani Eliza wie, że Fundacja w miarę możliwości będzie wspierać jej córkę w trakcie dalszej nauki. Talent, który ma, jest jak rzadki kwiat – trzeba go pielęgnować, by w przyszłości przyniósł wymierne korzyści.

 

                                                                                     Opracował (z).